gru 20 2005

przeszłość...teraźniejszość...przyszłość...


Komentarze: 1

Oglądałam dzisiaj album ze zdjęciami moich wszystkich znajomych. Było też tam zdjecie Mr. Z. Dawno go nie widziałam na zdjeciu i na żywo. Teraz ma już inne życie studia poza miastem i wszystko z tym związane, a ja...ja sobie sidze w tym zabitym dechami Wrocku i pluje sobie w twarz, że ... (nie ważne). Przejde do sedna, patrzyłam sobie dzisiaj na to zdjęcie i sobie pomyślałam, co tak naprawde w nim jest takiego, że nie mogłam przestać o nim myśleć, że nie potrafiłam przeżyć dnia bez jego głosu, spotkań, cłusów i ciepłego ciała (..sasa..), teraz już wiem, że tak na prawdę nic wyjatkowego. Dochodze powoli do wniosku, że poprostu chciałam spełnić marzenie małej dziewczynki. I z tym przekonaniem musze żyć dalej ! Nie wymiękać przed każym spotkaniem z nim, jak zawsze to robiłam, być twarda, oschła, a jednoczesnie pokazac mu co stracił ! Bo naprawde duuuużo stracił! Jak już wspominała było mineło !

 

soniiia : :
Tanka
09 lutego 2011, 15:26
Na twoim miejscu odpuściłabym sobie udowadnianie komukolwiek czegokolwiek... Tylko wtedy uwolnisz się od całej tej sytuacji! Dużo miłości życzę, również tej do świata!

Dodaj komentarz